Mijały dni i
tygodnie, a ona wciąż trwała w głębokim śnie, który wcale nie musiał mieć
końca. Zazwyczaj bywała sama, tylko
czasami odwiedzał ją mężczyzna w podeszłym wieku. Lekarzom przedstawiał się jako wujek panny
Verdas, a kim naprawdę był? nie wiedział nikt.
Przez pewien czas ów mężczyzna zachodził także do leżącego w sali obok
chłopaka, ale jego nie udało się uratować.
Siedział na oknie patrząc na wschodzące słońce. Deszcz
delikatnie spadał na szyby tworząc piękną melodie, która tylko pobudzała do
myślenia... o niej. Cała sytuacja przerosła go do tego stopnia, że nie
wychodził z domu. Żądna sławy kobieta, która wydawała mu się tak bliska, podle
go wykorzystała. Teraz leżała w szpitalu walcząc o swe życie, a on nawet nie
potrafił tam przyjść i spojrzeć nań. O całej sprawie głośno było w mediach, a
gazety wręcz huczały od świeżutkich plotek, które sprzedawały się jak gorące
bułeczki. Prawdę mówiąc większość z nich
była niestety prawdą, przykrą prawdą. Nie mógł uwierzyć, że osoba, której ufał
a także obdarzył miłością potraktowała go tak jak to zrobiła Violetta. Nikt nie
szukał dla niej usprawiedliwienia, wręcz przeciwnie. Natomiast do młodego
Verdasa codziennie przychodzili przyjaciele i najbliżsi. Pod jego willą każdego
dnia stały fanki, a on nawet nie potrafił uśmiechnąć się do nich i rozdać im
podpisane zdjęcia.
Tego dnia odwiedziła go sama Natalia Ponte. Żona jego
przyjaciela, sama w sobie będąca jego bratnią duszą. Elegancko ubrana zawitała
do domu Leona już w południe. Pani
prawnik stanowczo stwierdziła, że
przeciągu jednego dnia musi skończyć.
Tak właśnie, podjęła się napisaniu dla niego pozwu o rozwód. Nie mogła
patrzeć jak jej przyjaciel cierpi przez swą żonę. Na napisanie owego pisma była
bardziej napalona niż na własnego męża, bowiem każdy chciał pomóc Verdasowi w
tak trudnej dla niego sytuacji. To wspaniałe, że byli ludzie, na których mógł
liczyć kiedy naprawdę tego potrzebował .
Nieufnie spojrzał na zebraną w salonie grupkę ludzi. Ubrany
w markowy płaszcz od Prady i czarne,
dizajnerskie okulary firmy Ray-Ban od
kilku dobrych minut stał opierając się o framugę drzwi, co jakiś czas tylko
mrucząc pod nosem. - Czy to konieczne? - Odezwał się jako pierwszy. Wszyscy
zebrani jak jeden mąż pokiwali głową na tak. - Leon doskonale wiemy, że to dla
Ciebie trudne, ale jeśli nie dostarczysz jej tego osobiście pomyśli iż wygrała-
Powiedział stanowczo Federico - Nie daj jej tej satysfakcji- Dodał cicho.
Verdas tylko przymknął oczy i kiwnął głową. Delikatnie pociągnął za srebrną
klamkę i wyszedł. Wiatr przyjemnie muskał jego nasączone żelem włosy, a on
niepewnie kroczył przed siebie. Było to dla niego trudne, ale nie mógł pozwolić
jej zniszczyć się doszczętnie. Pomimo iż do szpitala miał zaledwie kilometr
szedł tam prawie godzinę, ale wreszcie doszedł. Stanął pod niemałym budynkiem i
powoli wszedł do niego. Zapytał młodą
recepcjonistkę o nijaką ,,Violettę Castillo'' znaną bardziej pod nazwiskiem ,,
Verdas'' jednak kobieta doskonale wiedziała o kogo chodzi. Przekierowała go do
sali numer 48, a kiedy odszedł
uśmiechnęła się pod nosem.
Stanął pod drzwiami jednej z wielu sal szpitalnych, spojrzał
przez oszkloną ścianę i ujrzał leżącą na łóżku dziewczynę, która musiała akurat
spać. Była to kobieta, którą kochał... kiedyś.
***
To już chyba czas na
wyjaśnienia, prawda? Otóż jestem w trakcie przeprowadzki ( spokojnie druga
dopiero za pół roku) do Internetu i w ogóle laptopa dostęp mam ograniczony i
rzecz jasna nauka :) To jeszcze nie koniec tego OS'a. Będzie jeszcze 1 bądź 2
części, co do Leonetty to nie wiem czy będą together and happy :) Do nastęnego.
Śliczny ^^
OdpowiedzUsuńI co, ludzie?
Warto było czekać, nie? xD
Czekam na next :3
Patrycja <3
Ojej! Cudowny!
OdpowiedzUsuńPięknie napisany i wgl :D
Ode mnie wielki plus :D
Już z niecierpliwością czekam na nexta :D
Cande ♥